2011-08-10

Post nō VII

Mam takiego fajnego bloga, czemu nic nie piszę? Mam fajne logo, szatę graficzną. Dlaczego nic nie umieściłem? Nic nie jest takie oczywiste. Podczas szukania odpowiedzi na to pytanie zauważyłem rzecz, która absorbuje mój umysł od dłuższego czasu. Właściwie jest to pakiet pytań. One ciągle są do siebie podobne. Świat zrobił się jakoś tak dziwnie skomplikowany, niczym łamigłówka. Nie wiem jak opisać ten dziwny sposób funkcjonowania. Na razie nie mam czasu na odpowiedzi, jestem zajęty wymyślaniem pytań. Zwyczajnie chodzę po świecie i "zbieram kawałki Sagali". Nadejdzie dzień, że je pozbieram i zobaczę, jaki kształt z nich powstanie. Póki co w mojej sakiewce znajdują się następujące "artefakty":

-Czy ilość kombinacji w świecie może się kiedyś skończyć? Podać rozwiązanie na podstawie modelu uproszczonego. Przykładowy model, ilość możliwych do ułożenia piosenek. Na prawdę, frapuje mnie to. Ludzie wymyślają co raz to więcej nowych piosenek, co będzie gdy pewnego dnia wszystkie pomysły się skończą? Zagadnienie tytułuję: "Ostatnie bryknięcie Tygryska"
-Czy istnieje jakiś kres rozpatrywanej przeze mnie wszechobecnej ewolucji? Wybrać kilka modeli eksperymentalnych. Słowem kluczem jest pojęcie czasu. W jaki sposób wpływa on na ludzki życie.
Ogranicza je, czy nadaje mu kierunek? (Jest jak linia basowa w piosence rockowej.). Czy upływ czasu, niczym przewodnik, prowadzi człowieka ku jakiemuś określonemu celowi? Przy pomocy aparatu matematycznego przeanalizować rozwój systemów w zależności od czasu.
Przykłady- rozwój kultury: muzyki, geneza gier komputerowych i kierunek ich rozwoju, film. Rozwój techniki. Teoria ewolucji Darwina,. Rozwój osobniczy człowieka (ontogeneza).

Myślę, że te dwa problemy wystarczą. Intuicyjnie jest ich o wiele więcej. Trudno stwierdzić czy można je tak po prostu wyeliminować. Gdzie mają macki, gdzie korzenie, a gdzie narządy rozrodcze?
Nie mam na razie zamiaru przeprowadzać konkretnych studiów tematu. Wystarczy, że wpisuję się w problemy, które dzięki mnie egzystują.

POMYSŁY:
-założyć internetową radiostację
-wyćwiczyć umysł (pamięć, spostrzegawczość, zwiększyć ilość operacji na sekundę), zbadać granice ludzkich możliwości
-rozwinąć tajemniczo brzmiący projekt RGB
-być mistrzem w jakieś dziedzinie, angażując jednocześnie wszystkie grupy mięśniowe
Na koniec piosenka. Nazwijmy to pocztówką dźwiękową.

Pani Pebbles należy się osobny artykuł. Ale na razie nie dbam o to. Przy tworzeniu kanału acidnuke MUSIC, wynagrodzę jej to.

2011-07-23

Wciąż tu jestem

Jak ma się bloga, dobrze by coś na nim raz na jakiś czas napisać.
Jak się sprawy mają?
Po staremu.
Odpowiedź zazwyczaj brzmi w taki właśnie sposób. Jak można to rozumieć?
Co miałoby się wydarzyć, żeby nie było po staremu? Raczej zawsze będzie tak samo. A ja nie wiem czy chcę żeby wciąż było po staremu. Przydałoby się coś nowego, coś co nadałoby wyrazu tym "starym" rzeczom, które wciąż się gromadzą. Bo ja mam takie uczucie gromadzenia, ciągle coś się gromadzi, zdobywa, itd. Gdzie kres tego zbierania? Kiedy w końcu nazbieram i będzie nazbierane? Ponoć kto szuka ten znajdzie, możliwe. Dobrze, że istnieje taka możliwość.


Widać, pojawia się kolejny problem do przeanalizowania. Rośnie już od pewnego czasu. Teoria rozwoju.


Tak, od pewnego czasu temat ten znacząco mnie męczy. Oglądam stare teledyski na youtube, ogólnie wszędzie uwidacznia się mi motyw przemiany jednych rzeczy w drugie. Stare gry - nowe gry, bardziej rozbudowane. Planeta wulkaniczna - planeta pełna zróżnicowanego życia. Nawet oglądałem film o dzieciach z przedszkola. Szkoda że nie mogę zdobyć nagrań z "Przedszkolandii", był kiedyś taki dokument na TVP. Hm, nawet piosenka na Winampie mi się skończyła, czas włączyć nową. Ciągle coś. Sprawa na tyle dojrzała, że mam w końcu definitywnie skonstruować większą rozprawkę na ten temat. Jeśli mi to niczego nie udowodni, no cóż. Ewolucja.

Na koniec piosenka w której, jak dobrze sobie przypominam, występuje motyw ewolucji. A pomyśleć, że kiedyś znałem tylko piosenki Fasolek.

2011-07-19

Cyndi Lauper

Czas zająć się czymś niebezpośrednio związanym z przemyśleniami życiowymi. Będę pisał o muzyce.
Pierwsza pod lupę pójdzie amerykańska gwiazda Cyndi Lauper. Tym którzy jeszcze jej nie znają można powiedzieć, że jest jedną, obok Madonny, z bardziej rozpoznawalnych symboli lat 80. Zawdzięcza to nie tylko swoim piosenkom, ale również charakterystycznemu wizerunkowi scenicznemu. Dziwaków nigdy nie brakowało, aczkolwiek ją szczególnie zapamiętałem. Najbardziej rozpoznawalnym teledyskiem Cyndi jest ten do piosenki Girls Just Want To Have Fun.


Mógłbym skupić się na wątkach biograficznych, nie zrobię tego jednak, bo nie chcę kopiować Wikipedii. Muzykę opisywać przy pomocy słów też trudno. I co teraz? Może dać kolejny teledysk? 


She bop, to piosenka z podtekstem erotycznym, acz przedstawiona tutaj raczej w sposób humorystyczny. Ponoć można od tego oślepnąć, całe szczęście że nie ma "law against it yet".

Wizerunek wokalistki jest jeden w swoim rodzaju, trudno mi go jakoś zaklasyfikować. "She so unusual" to tytuł jej pierwszego solowego albumu. Charakterystyczny sposób poruszania się, mimika, elementy tańca, na scenie i na teledyskach dopełniają tego co chciano osiągnąć. Wykreowanie kontrowersyjnej postaci, którą łatwo obdarzyć sympatią.

Time After Time to jedna z tych piosenek którą gdzieś się słyszało a nie potrafi jej przypisać do żadnego wykonawcy. O ile oczywiście nie jest się odpowiednio obeznanym z muzyką.


Warto było by przypomnieć o piosence z filmu dla dzieci: "Goonies".


Miło widzieć celebrytów zaangażowanych w sprawy swojego otoczenia. Udział w filmie dla młodszej widowni jak najbardziej mogę uznać za taki wrażliwy gest.

2011-07-09

Marzenia o przyszłości

Gdybym potrafił, na pewno doceniłbym to kim jestem.

Gdybym był dzieckiem, wujek Dawid z pewnością by mi imponował. Widziałbym w nim kogoś, kim chciałbym zostać w przyszłości. Zna się na wielu rzeczach, widział już nie jedno w swym wujkowym życiu. Ktoś silny komu można zaufać, przytulić się gdy przestraszę się czegoś nieznanego, co budzi grozę. Samo przebywanie z nim stanowiłoby inspirację i radością byłoby spędzić z nim dzień.

Kiedy byłem dzieckiem, przeczuwałem że nie będę odstawał od moich idoli: wujków, rodziców, postaci z opowieści i telewizji, tych którzy dali poznać mi się bliżej, co byli starsi i bardziej doświadczeni. Wypływało z nich coś co przyciągało, mimo swoich nadprzyrodznych zdolności, tak bardzo zwracali na mnie uwagę. Dzielili się spostrzeżeniami, pomagali, uśmiechali się.

Bo być człowiekiem to rzecz szlachetna i nie byle co, a dzieci o tym wiedzą. Aż śmiesznie pomyśleć ze bywamy tacy zalęknieni. Może w tym nasza siła?


Czym więc się przejmować, czym smucić?  Według wizji św. Faustyny (i nie tylko), niebo to miejsce gdzie zbawieni siedzą i przez wieczne czasy adoroują nieskażonego Boga. My natomiast żyjemy tu jako ludzie, wszystko kręci się wokół nas, adorują nas trawy, lasy, zwierzęta, dzieci chwalą dorosłych. Dorośli? Oni już chyba nie mają kogo adorować, być może Fastyna chciała nam przyjść z pomocą taką wizją. Nie wiem. W Zoo mojego świata, mistycy chrześcijanścy mają swoją, obszerną ale jednak klatkę, lubię się im przyglądać, ale nigdy nie wypuszczam ich na wolność.

Pytanie, czemu dochodząc, do niezwykłego aż poziomu ewolucji ludzie nie potrafią się cieszyć z tego co mają. Ja tak czy inaczej na coś czekam. Czuję w sobie stan czegoś co jakby rośnie, idzie dokądś. To wychwalana przez biblistę nadzieja. Może coś umiera i stąd ten ból? We mnie i wielu ludzi naszych czasów, dzieci bowiem cały czas uśmiechnięte. Aż cieszę się że spotkam się niedługo ze swoimi kuzynkami.

Na zakończenie raz jeszcze ciocia Madonna.

2011-07-01

Wyjeżdżam, prawdopodobnie na dwa tygodnie, do Gliwic. Odwiedzę wuja z ciocią oraz kuzynostwo. Po powrocie może dam wpis jak było. Na razie mam bilet.


 pozdrawiam, Let's Rock in Gliwice!

2011-06-30

Jaki tytuł taki post

Są dwa komentarze, można pisać dalej. Ze dwa artykuły tygodniowo będę pisał, jak będą ładne komentarze to więcej, nie wiem na co stać czytelników.
Prince rzekł:
"I Could write songs every day, but you have to ask yourself, <<How many records do you need>>"



Problem z pozoru prosty. Od pewnego czasu mam pewien przypływ chęci do robienia nowych rzeczy. Rysuję, czytam, gram na gitarze, słucham muzyki. W tle oczywiście przebrzmiewa pewna ilość refleksji i zadumy egzystencjalnej (mam nadzieję że to żadne zjawisko paranormalne). I tu pojawia się dylemat, skoro pewna część mojej siły życiowej idzie na rozwój . Nie wiem czy to związane z wiekiem, czy z czasami w jakich żyjemy. Dokąd to wszystko zmierza. Tak jak w teorii rozwoju wszechświata istnieje kilka koncepcji (powiększanie się kosmosu, jego kurczenie itd), tak tu może istnieć parę dróg. Nie będę wymieniał wszystkich możliwości, najbardziej realna wydaje mi się taka, by uczyć się do momentu gdy czas nabierze innego wymiaru, stanie się na tyle płynny że problem ograniczonego/nieograniczonego rozwoju zniknie. Pociesza mnie książka E. Tolle "Potęga Teraźniejszości", widocznie istnieje stan w którym zjawisko nie ma miejsca.

Chwila, zastanawiam się czy problem można opisać, zbyt filozoficzna materia. Postawie proste pytanie: jak wygląda proces uczenia się u człowieka. Obserwowałem różnych ludzi w różnym wieku i różnym poziome złożoności na różnych polach. Jaki wniosek? Dość metafizyczny, musi istnieć coś trwałego co nie ulega zmianie i co powiązane jest z tym co zmienne. Do Tybetu nie pojadę, a krzyżowe cierpienia rodzimych mistyków jakoś klują mnie na odległość. Najciekawsza opcja jest taka, człowiek rozwija się do poziomu aż nie osiągnie wyżej wspomnianego stanu gdzie czas nie ma takiego znaczenia, a razem z nim wszelkie smęty o przemijaniu, braku komplementarności etc. Czekam aż zagadnienie dojrzeje, prognozy są raczej pocieszające, ja sam nie najgorzej się czuję.


Problem uważam za rozwiązany, przekonam się sam jak sprawa wygląda, tak mi się wydaje. Skoro już wyszliśmy poza ciąg przyczynowo-skutkowy, może jakaś piosenka do posłuchania?
Najchętniej napisałbym własną jej słowa brzmiałyby jak coś w tym stylu

męczy mnie podział, bo wszystko takie same
smęci mnie jedność, rzeczy nudne, nieponazywane
ile dzielić mogę jak mi braknie tchu
gdzie tu blichtr i mistrzostwo formy, skoro wszystko samo z siebie
wszystko za darmo dane, a gdzie zapracowane?
bo się rozpłaczę ze wzruszenia
albo tupnę nogą i odwrócę się na pięcie


Piosenka na zakończenie musi być, hmm idę grać w Age of Empires więc może taka?


Obiecuje że następnym razem obędę się bez rozterek, może wrzucę jakąś grafikę i dam na skaner :P
Jeśli ktoś chce mnie pocieszyć, niech w komentarzu napisze, czy będę wciąż ewoluował w silniejsze pokemony, czy może na takie rozumowanie jest jakiś hak. PLS

2011-06-23

Tekst otwierający

Zastanawiałem się przez krótki czas (jeśli nie liczyć naturalnego procesu myślowego), co można wstawić jako pierwszy tekst. Tak żeby nie zanudzić czytelnika topornymi przemyśleniami, jednocześnie zdobywając jego zainteresowanie. Pierwsza myśl to, że trzeba zawęzić grupę tematyczną.

STOP!

Wiem! Pierwsza myśl odwiedzającego to, dlaczego właśnie autor wybrał taki, a nie inny pseudonim, styl graficzny itd. O wirtualnej tożsamości właśnie będzie ten artykuł.

Na początku tożsamość nie była potrzebna. Tak jak małe dziecko nie zastanawia się specjalnie nad stylem ubioru i swoim image, tak ja pałaszowałem przestrzenie Internetu, niczym latające z miejsca w miejsce magiczne oko. Oko oczywiście dosyć niesforne. Za złapanie takiego może nie dostaje się dużo doświadczenia, ale spokojnie można expić dając bany, bowiem szybko takowe wraca do formy  .Ten okres najlepiej oddaje piosenka zespołu Black Sabbath - Mob Rules. Właśnie tak: mob, czyli motłoch. i rules, również jak najbardziej. If you listen to fools!



Ale, tak jak czasy hard rockowych dinozaurów przeminęły, tak również w bardziej subtelną formę wyewoluowała moje internetowe alter-ego. Nie może bowiem długo latać swobodny elektron by nie zostać przyciągniętym przez pole portali i serwisów, forów i blogów, list dyskusyjnych i innych cudów na kiju. AAaa. Tak właśnie w kokonie owych stron HTML rośnie i rozwija się tożsamość internauty.

Wiadomo, chcesz kupić dłutka modelarskie na Allegro, albo żołnierzyki Italieri? Trzeba wymyślić nick. MistrzPyrokar. Brzmi stylowo? Jakkolwiek brzmi, zostanie już tak na wieki, bowiem zdobytych komentarzy człowiek się nie wyrzeka. Grało się na kurniku i zdobywało kolorki (a potem je traciło). Jakaś piosenka? Hm, myślę że ta będzie pasować.



Ten wypadający pionek to chyba ów MistrzPyrokar. Na kurniku mu się dostało, że spadł na niebieski ranking, na forach go zablokowali, hasła mu pogineły. Był potrzebny ktoś kto odmieni sytuacje. Jeden z tych co już nie przemijają. Kto? hehe. Myślę, że niektórzy już się domyślają.


 Dodałem wersję soundtrack-ową, ponieważ muzyka z tej gry jest na prawdę warta przesłuchania. Co ja mówię. Warto zagrać w tę grę. Ja przynajmniej przechodziłem ją dobrych parę lat temu. Tam poznałem Duka, wiedziałem że jest człowiekiem nietuzinkowym. Ma niewyparzone teksty, dał mi dowód że z każdej sytuacji znajdzie się droga wyjścia. Nawet gdy świat jest opanowany przez hordy kosmitów, humani zawsze górą. Tak czy inaczej, Duke nauczył mnie paru tricków. Trzeba być forever i nie poddawać się, znaczy, że jak się ma już konto, to go tak łatwo nie opuszczać. Mam nadzieję że AcidNuke będzie z Wami dłużej niż wspomniany nieszczęsny MistrzPyrokar. (Choć duchowo wciąż obecny, w końcu to mistrz mocy magicznych). O nim też jeszcze kiedyś napiszę.


LET'S ROCK!