2011-06-30

Jaki tytuł taki post

Są dwa komentarze, można pisać dalej. Ze dwa artykuły tygodniowo będę pisał, jak będą ładne komentarze to więcej, nie wiem na co stać czytelników.
Prince rzekł:
"I Could write songs every day, but you have to ask yourself, <<How many records do you need>>"



Problem z pozoru prosty. Od pewnego czasu mam pewien przypływ chęci do robienia nowych rzeczy. Rysuję, czytam, gram na gitarze, słucham muzyki. W tle oczywiście przebrzmiewa pewna ilość refleksji i zadumy egzystencjalnej (mam nadzieję że to żadne zjawisko paranormalne). I tu pojawia się dylemat, skoro pewna część mojej siły życiowej idzie na rozwój . Nie wiem czy to związane z wiekiem, czy z czasami w jakich żyjemy. Dokąd to wszystko zmierza. Tak jak w teorii rozwoju wszechświata istnieje kilka koncepcji (powiększanie się kosmosu, jego kurczenie itd), tak tu może istnieć parę dróg. Nie będę wymieniał wszystkich możliwości, najbardziej realna wydaje mi się taka, by uczyć się do momentu gdy czas nabierze innego wymiaru, stanie się na tyle płynny że problem ograniczonego/nieograniczonego rozwoju zniknie. Pociesza mnie książka E. Tolle "Potęga Teraźniejszości", widocznie istnieje stan w którym zjawisko nie ma miejsca.

Chwila, zastanawiam się czy problem można opisać, zbyt filozoficzna materia. Postawie proste pytanie: jak wygląda proces uczenia się u człowieka. Obserwowałem różnych ludzi w różnym wieku i różnym poziome złożoności na różnych polach. Jaki wniosek? Dość metafizyczny, musi istnieć coś trwałego co nie ulega zmianie i co powiązane jest z tym co zmienne. Do Tybetu nie pojadę, a krzyżowe cierpienia rodzimych mistyków jakoś klują mnie na odległość. Najciekawsza opcja jest taka, człowiek rozwija się do poziomu aż nie osiągnie wyżej wspomnianego stanu gdzie czas nie ma takiego znaczenia, a razem z nim wszelkie smęty o przemijaniu, braku komplementarności etc. Czekam aż zagadnienie dojrzeje, prognozy są raczej pocieszające, ja sam nie najgorzej się czuję.


Problem uważam za rozwiązany, przekonam się sam jak sprawa wygląda, tak mi się wydaje. Skoro już wyszliśmy poza ciąg przyczynowo-skutkowy, może jakaś piosenka do posłuchania?
Najchętniej napisałbym własną jej słowa brzmiałyby jak coś w tym stylu

męczy mnie podział, bo wszystko takie same
smęci mnie jedność, rzeczy nudne, nieponazywane
ile dzielić mogę jak mi braknie tchu
gdzie tu blichtr i mistrzostwo formy, skoro wszystko samo z siebie
wszystko za darmo dane, a gdzie zapracowane?
bo się rozpłaczę ze wzruszenia
albo tupnę nogą i odwrócę się na pięcie


Piosenka na zakończenie musi być, hmm idę grać w Age of Empires więc może taka?


Obiecuje że następnym razem obędę się bez rozterek, może wrzucę jakąś grafikę i dam na skaner :P
Jeśli ktoś chce mnie pocieszyć, niech w komentarzu napisze, czy będę wciąż ewoluował w silniejsze pokemony, czy może na takie rozumowanie jest jakiś hak. PLS

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz